Tuesday, October 14, 2014

The eggs... explode?

After a whole day of work and deranged packing, we left Brookline in the middle of the night. Right before New York City, we pulled into a random parking lot and collapsed for a nap in awkward positions in the truck's cabin. 

A night spent at our friends' house in Baltimore. The city greeted us with a shooting and police blockade. And with food poisoning. I sat behind a wheel for the first time in years. "Wait, which one is the gas and which one is the break again?" 

We made it to South Carolina before midnight. Little Man did not hold a grudge at all for the discomforts of two days on the road. We have the best cat. Period. Who disagrees gets a punch on the nose and a shank in the kidney.
Po całym dniu pracy i wariackiego pakowania, w środku nocy opuściliśmy Brookline. Tuż przed Nowym Jorkiem opadliśmy z sił i zasnęliśmy na pierwszym lepszym parkingu powykręcani w niewygodnych pozycjach w kabinie ciężarówki. 

Noc spędzona u przyjaciół w Baltimore. Miasto przywitało nas strzelaniną i policyjną blokadą. I zatruciem pokarmowym. Po raz pierwszy od kilku lat siadłam za kółkiem. "Zaraz, to z której strony gaz, a z której hamulec?" 

Przed północą dojechaliśmy do Karoliny Południowej. Little Man wcale się na nas nie obraził za niewygody dwóch dni w drodze. Mamy najlepszego kota pod słońcem. Kto się nie zgodzi, fanga w nos i kosa w nerkę.


The vestibule of Viv and Kev's house.
Przedsionek domu Viv i Kevina.

Kevin's barber shop after hours.
Zakład fryzjerski Kevina po godzinach.

The first morning in South Carolina.
Pierwszy poranek w Karolinie Południowej.

Thursday bar trivia. It felt like we were not doing too well, yet we won! Czwartkowa trivia w barze. Mieliśmy wrażenie, że kiepsko nam idzie, ale jednak wygraliśmy!
  
Hugo follows people like a dog. Shoes are a must when entering his enclosure, as Hugo sometimes confuses painted toenails for raspberries. Hugo chodzi za człowiekiem jak pies. Do jego zagrody wstęp tylko w butach, bo mylą mu się czasem pomalowane palce u stóp z malinami.

Renovation of the bathroom in Pops' cabin.
Remont łazienki w chacie Popsa.

A weekend visit to an empty hospital.
Weekendowa wizyta w pustym szpitalu.

Dinner by Lake Hartwell. The contents of my plate became a subject of a bet. Lee did not believe my stomach would fit it all. Phee! Obiad nad jeziorem Hartwell. Zawartość mojego talerza stała się obiektem zakładu - Lee nie dowierzał, że mój żołądek wszystko pomieści. Phi!

After a few weeks of inactivity, the outer kitchen quickly gets overtaken by nature. Po kilku tygodniach nieużywania, kuchnia zewnętrzna szybko zaczyna być przejmowana przez przyrodę.

An MRI, for which we jumped through hoops, argued with the world and each other, cussed, and finally, broke speed limits rushing to make it to the last appointment of the day in the machine's schedule. We made it. Rezonans magnetyczny, dla którego przeskakiwaliśmy przez biurokratyczne kłody, kłóciliśmy się ze światem i między sobą, rzucaliśmy mięsem i w końcu pędziliśmy z pacjentem na złamanie karku na ostatnie okienko w rozkładzie maszyny. Zdążyliśmy.



10 comments:

  1. To ostatnie zdjęcie jest niesamowite! Zarabiasz na fotografii ? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! Nie. Perspektywa robienia zdjęć bobasom i nowożeńcom nasuwa u mnie myśli samobójcze. Ale gdyby tak ktoś chciał płacić za to moje 'tu i tam jestem i robię to i tamto', to byłoby wspaniale!

      Delete
  2. własnie, właśnie - ostatnie zdjęcie najlepsze.
    też mam duży spust, nie dość że pomieszczam swoje porcje to tylko poczucie wstydu mnie powstrzymuje przed dojadaniem porcji innych, piateczka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Piąteczka indeed! Ja chorobliwie przejadam się etiopskim żarciem, tryb poobiadowy: "wyrzucony na plażę wieloryb". Gorąco polecam ;)

      Delete
  3. Ugh, I miss you guys!!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. We miss you too!! You should come see us. Let's get a game plan together and make it happen!

      Delete
  4. Zawsze, jak przeglądam Twoje zdjęcia, to się przenoszę na chwilę w inną rzeczywistość, nie jakbym zaglądała Ci przez dziurkę od klucza, tylko jakbym otwierała drzwi i wchodziła. Świetne uczucie, dzięki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakbyś kiedyś była w naszych okolicach, to wpadaj przez prawdziwe drzwi!

      Delete
  5. Ostatnie zdjęcie chwyta za serce, jest piękne. Nie znam, ale lubię ten dom, zwłaszcza ten ogromny fotel (gdzie leżałabym razem z psami) i drewniany ganek/taras (?)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Ja przeważnie wolę mniejsze przestrzenie, ale ten dom faktycznie jest wyjątkowy. Taras wokół trzech ścian domu jest ulubieńcem rodziny. Kilka lat temu odbył się nawet na nim ślub. Haha, tak, ten fotel jest do tego stworzony! To jedyny mebel, na który psy mają wstęp.

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?