Saturday, June 21, 2014

We have clearance, Clarence. Roger, Roger. What's our vector, Victor?

Castle Island is a strange place. It's not an island (but it used to be one). There's no castle there (and never has been). But there's a fort, there's Pleasure Bay separated from the rest of the harbor where Bostonians soak during summer months, and there's a causeway over which planes come down for a landing at nearby Logan Airport.

We toured the fort with a mandatory guide. I don't remember anything and I took maybe two pictures. I was busy spotting planes. I really don't get this fascination of mine. I'm no aviation geek (nor will I ever be one). I am terrified of flying (although I did pilot a seaplane once). Yet I could spend my days watching planes take off and land (but of course on the causeway I was worrying myself sick with a scenario of one falling right on top of me).
Castle Island to dziwne miejsce. Wyspą nie jest (choć była). Zamku na niej nie ma (i nie było). Jest za to fort, odcięta od reszty portu zatoczka Pleasure Bay gdzie latem moczą się Bostończycy, oraz grobla, nad którą samoloty schodzą do lądowania na pobliskim lotnisku Logan.


Fort zwiedziliśmy z przymusowym przewodnikiem. Nic nie pamiętam, zdjęcia zrobiłam dwa. Zajęta byłam wypatrywaniem samolotów. Nie wiem skąd ta moja fascynacja. Specem żadnym nie jestem (i nie będę). Latać panicznie się boję (choć zdarzyło mi się raz hydroplan pilotować). Ale startujące i lądujące samoloty mogłabym oglądać całymi dniami (choć na grobli i tak żołądek podchodził mi do gardła w obawie, że spadną mi na łeb).



7 comments:

  1. Mam to samo, gdzie nie spojrzę to zawsze wypatrzę samolot :D moja rodzina się ze mnie śmieje.
    Żałuję tylko, że nie mieszkam w mieście z lotniskiem bo stałabym tam przyklejona do siatki odgradzającej i gapiła się na samoloty :)
    Co dziwne- mam potworny lek wysokości i przestrzeni więc latanie nie jest moim ulubionym zajęciem- nie żebym tam znowu co tydzień gdzieś latał, ale jednak :)
    pozdrawiam!
    P.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hehe, to może nawet lepiej, że nie masz blisko lotniska, rodzina musiałaby Ci posiłki pod siatkę przynosić ;)
      Ja się od lat odgrażam, że pójdę po receptę na Xanax albo inny Lorazepam, może w końcu się wybiorę...

      Delete
  2. Co ja miałam Ci napisać !!
    Ostatnio błądząc po Hannoverze w celu żadnym pomyślałam sobie że pójdę na szybą kawę i jakiegoś pączka. Idę sobie idę i w tym samym lokalu widzę... Twojego męża. Chłopak (Pan ^^) wyglądaj jak Twój mąż. Przez chwilę nawet myślałam że to on ale jednak żadna kobitka się do niego nie przysiadała więc wtedy chyba doszło do mnie że to nie on. Włosy, twarz, zarost czapka... wszystko przypominało Twojego męża. Nawet zrobiłam mu ukradkiem zdjęcie żeby nie było że wcale nie podobny ;) Podrzucę na meila jak się ogarnę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A mówił, że tylko po bułki wychodzi! O, to czekam na zdjęcie :)

      Delete
  3. Pracuję w Gdańsku i tak się świetnie składa, że z okna pokoju mam widok na lądujące samoloty w Rębiechowie. Hipnotyzujące :)
    Kamila

    ReplyDelete
    Replies
    1. Się skręciłam na lewa stronę z zazdrości ;)

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?