Every night after dusk, by one of city gates, a bizarre spectacle takes place. A man sits down a large container of meat scraps and begins to call into the night. After a few minutes, glistening eyes start to appear from the darkness surrounding the city. Spotted, gawky figures come a little closer. They are skittish but their hunger is larger than their fear.
Feeding wild hyenas has been practiced for at least a few dozen years and nobody knows how it started. Some claim that, during a famine, starving hyenas were given the remains of people who died of starvation. Some, that the animals were fed porridge with butter to keep them from attacking people and livestock and, when things got better, they continued being fed with meat leftovers.
It is not clear if feeding hyenas really keeps them from attacking people or if it's just the opposite since it makes them lose the fear they have for humans.
People and hyenas live in a sort of unstable symbiosis. People feed them. Hyenas, on the other hand, comb Harar at night in search of edible garbage, an important thing in a city that does not have trash pick-up. From what I could find on the Web, attacks do occur, and their victims are usually children and livestock. When that happens, a hunt begins and several hyenas get poisoned or hacked with axes. A few attacks follow (Ethiopians believe that hyenas are revengeful) and eventually it's forgotten. I've read opinions that it's never the local hyena population that's responsible for the killings, it's always animals that come to the city from afar. I tend to believe that as people of Harar recognize their hyenas, they even know them by name.
Controversial or not, it was an incredible experience. Other than us, Vanessa, and Hailu, there was only one other guy and his guide watching the feeding. Good thing we went there by a tuk-tuk - it wouldn't have been possible to take pictures without its lights!
Co wieczór po zmierzchu, przy jednej z bram miasta, odbywa się przedziwne widowisko. Mężczyzna stawia na ziemi spory pojemnik mięsnych resztek i zaczyna nawoływać. Po kilku minutach z ciemności otaczającej miasto zaczynają wyłaniać się błyszczące oczy. Cętkowane, niezgrabne postaci podchodzą nieco bliżej. Są płochliwe, lecz głód jest silniejszy niż strach.
Karmienie dzikich hien ma co najmniej kilkudziesięcioletnią historię i nikt nie wie na pewno jak się zaczęło. Niektórzy twierdzą, że podczas klęski głodu oddawano głodującym hienom ciała zmarłych mieszkańców miasta. Inni, że dokarmiano je owsianką z masłem aby powstrzymać je przed atakowaniem ludzi i zwierząt hodowlanych, a kiedy nadeszły lepsze czasy, kontynuowano zwyczaj rzucając im mięsne odpadki.
Ludzie i hieny żyją w pewnego rodzaju chwiejnej symbiozie. Ludzie je dokarmiają. Hieny natomiast wyjadają nocą odpadki z ulic Hararu, ważna sprawa w mieście, w którym nie istnieje zorganizowany wywóz śmieci. Z tego, co udało mi się wyczytać w sieci, ataki się zdarzają, a ich ofiarami najczęściej padają dzieci i zwierzęta. Wtedy rozpoczyna się nagonka, kilka hien zostaje otrutych lub zasiekanych toporami, następuje kilka kolejnych ataków (Etiopczycy wierzą, że hieny są mściwe), potem sprawa usycha. Czytałam opinie, że ataki są zawsze sprawką hien, które do miasta przychodzą z oddali, nie tych miejscowych. Myślę, że może w tym być sporo prawdy, bo te, które karmione są co noc, są przez mieszkańców rozpoznawane, ba, znane są im z imienia.
Kontrowersyjne czy nie, było to niesamowite doświadczenie. Oprócz nas, Vanessy i Hailu, karmienie oglądał jeszcze jeden mężczyzna i jego przewodnik. Dobrze, że przyjechaliśmy tuk-tukiem - bez jego świateł nie mogłabym zrobić zdjęć!
My attempt to feed the hyenas was not very spectacular. I did, however, manage to make everybody laugh by accidentally hitting one of the beasts with a piece of meat. At the end, a hyena showed me clearly who the boss is by taking the meat AND the stick away from me...
Moja próba karmienia hien była niespecjalnie widowiskowa, ale za to udało mi się rozbawić wszystkich nieumyślnie trafiając w bestię kawałkiem ścierwa. Na koniec hiena pokazała mi dobitnie kto tu rządzi odbierając mi mięso razem z kijkiem...
Odważna jesteś!;) W życiu bym tego nie zrobiła, nie bałaś się?? Chociaż na filmiku widać Twoje przerażenie, chyba że odniosłam mylne wrażenie;):) ale i tak Cię podziwiam.
ReplyDeleteNie mylisz się, bałam się (zdradza mnie choćby nerwowe przebieranie palcami w ostatnich sekundach filmiku), ale wiedziałam, że jeśli się nie odważę, to będę żałować.
DeleteYou´re my hero :), nie wiem czy bym się odważyła...chociaż w sumie głaskałam kiedyś tygrysa to może i hienie stawiłabym czoła:)
ReplyDeleteEee tam, Vanessa karmiła hieny mięsem wiszącym na patyczku trzymanym w ustach. Tygrysa? Poważnie? Powiedź coś więcej!
DeletePowiem Ci, że te zwierzęta wyglądają strasznie. Może dlatego, że była noc ale... Podziwiam ;)
ReplyDeleteZazdroszczę, z moich "osiągnięć" to głaskanie potulnego jak baranek dugonga :D
ReplyDeletepozdr :)
p.
Uroczy uśmiech hieny na drugim zdjęciu mnie powalił.
ReplyDeleteWiktoria :)
Hieny to fascynujące stworzenia. Poruszają się tak niezgrabnie z tą zapadniętą dupką. Zapomniałam dodać, że jedną z największych atrakcji Hararu (choć zdecydowanie nie dla każdego) jest podglądanie hien na wysypisku śmieci.
ReplyDeletePaniPa: Wstyd, musiałam sprawdzić co to dugong.
och, ja raczej stałabym za tuk-tukiem czekając, aż wszystko się skończy :)
ReplyDeleteEee tam wstyd :) można i po polsku "krowa morska" ale "dugong" brzmi grożniej i dostojniej ;)
ReplyDeletepozdrawiam:)
Afryka<3 :)
ReplyDelete