Despite the fact that we don't partake in crazy holiday shopping, because we don't buy gifts for each other or anyone else (I highly recommend it, since we bailed on gift giving, December got way nicer), before the year's end I'm always short on time and get behind with everything. There's a backlog on all fronts, I don't take pictures, putting a long post seems absolutely unachievable, and I feel like my day is 12 hours long and not 24 anymore.
Pomimo tego, że omijają nas szaleńcze gonitwy po sklepach, bo nie kupujemy prezentów dla siebie nawzajem ani dla kogo innego (polecam, od kiedy zaczęliśmy to praktykować grudzień zrobił się jakiś fajniejszy), to przed końcem roku czasu jakoś mniej i z niczym nie nadążam. Zaległości we wszystkim cała masa, zdjęć ostatnio w ogóle nie robię, ulepienie długiego posta wydaje się czynem nieosiągalnym, mam wrażenie, że moja doba ma 12 godzin.
It's beet murder season in my kitchen.
Sezon buraczanych morderstw w mojej kuchni.
Since we were at Bunkier Sztuki (Art Bunker) for the World Press Photo, we also went to see the Young Austrian Design exhibit. We were walking around with our jaws dropped because the emperor reeeally was naked. And then we started looking around for hidden cameras suspecting that we were participating in some social experiment or a provocation. We didn't find any, so I guess not.
Przy okazji World Press Photo zobaczyliśmy w Bunkrze Sztuki wystawę Young Austrian Design. Chodziliśmy w rozdziawionymi buziami bo król jest całkiem nagi, a potem rzuciliśmy się szukać ukrytych kamer, bo uznaliśmy, że to musi być eksperyment społeczny tudzież prowokacja. Nie znaleźliśmy żadnych, więc chyba jednak nie.
Making something out of nothing, e.g. from trash, is one thing. But making trash is something totally different. What other than trash are these six buckets? If anyone knows or has an idea, please let me know.
Robienie czegoś z niczego, na przykład ze śmieci, to jedno. Ale robienie śmieci to drugie. No bo czym innym jest tych sześć kubłów. Jeśli ktoś z czytelników wie lub ma pomysł, to proszę o uświadomienie.
Huh?
Hę?
Hello, you suck!
Cherry vodka and backgammon. I can't stop staring at this picture. Lee's really got some huge hands.
Wiśniówka i tryk-trak. Nie mogę przestać gapić się na to zdjęcie. Lee naprawdę ma wielgachne dłonie.
gdybym miała dzieci , to do tych sześciu kubłów powrzucałabym zabawki. To wszystko co przychodzi mi do głowy:D chyba,żeby zrobić roślinną piramidę :D
ReplyDeleteU mnie w domu też już nie daje się prezentów. Nie pamiętam dokładnie kiedy to się zaczęło, wiem tylko,że trudno było mi to na początku przełknąć :D A teraz widząc tą gonitwę w sklepach i ciągłe narzekanie znajomych 'jeszcze tylko do mamy coś..do taty to.. a babcia?!' , to w ogóle za prezentami mi nie tęskno. I masz rację. Atmosfera lepsza,więcej czasu na czerpanie przyjemności z samej świątecznej atmosfery..
..i zostałam poproszona o buraczaną sałatkę w czasie świąt!robi furorę! :)
chyba moj komentarz zjadlo.
ReplyDeleteBo napisalam ze zrobilam buraczana salatke na potluck'a i byla hitem.
Dzieki wielkie za przepis!
Pozatym zdjec tez nie robie- jade na "zapasach".
I prezentow tez nie kupuje- ewntualnie dla moich rodzicow.
Dzisiaj bylam w mallu z koniecznosci kupienia fig damskich...i prawie mnie stratowano...uff...fajnie nie miec takich stresow.
Maddie: Kubły ewentualnie można by do czegoś wykorzystać, ale tam gdzie nikt nie zagląda (piwnica!), rzecz w tym, że nie tego oczekuję po obiekcie na wystawie designu :) Sałatka robi furorę, o kurde! Bardzo mi miło! Trzeba mi było opatentować ;) Pisząc posta zapomniałam, że w tym roku robimy rodzinną wymianę - każdy kupuje jeden prezent do 10zł a potem nastąpi wymiana czy cuś. I nawet perspektywa tego jednego jedynego zakupu mnie przeraża!
ReplyDeleteMarta: Cała przyjemność po mojej stronie! Moja faza na buraki nie ustaje, jakiś czas temu upiekłam całe mnóstwo i w tajemnicy przed Lee wyżarłam wszystko zanim zdążyłam coś z nich zrobić.
A co do zdjęć, to dobiłam do dna. Była u mnie przez dwa dni przyjaciółka (w dodatku bardzo fotogeniczna!) i pierwszego dnia nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Potem w nocy męczyły mnie koszmary. Następnego dnia wstałam z postanowieniem, że będę cykać i cykać, po czym zrobiłam... jedno zdjęcie.
Ja mysle ze czasem dobrze sobie zrobic przerwe. Bo rutyna wcale nie jest fajna. I to jest najgorsze w prowadzeniu bloga fotograficznego- ten strach o brak zdjec do pokazania. Ale czasem sie nie da.
ReplyDeleteOdpocznij!
Też tak myślę. Bardzo dziwne, ale przez tydzień miałam niechęć do kilku z moich ulubionych zajęć: robienia zdjęć, gotowania i prowadzenia bloga. Taki samoczynny detoks. Teraz wszystko wróciło do normy :)
ReplyDeletekubły na zabawki to dobry pomysł, może na buty,i może faktycznie do piwnicy raczej.ale lampa mi się podoba...ręka również;))) no i pomysł na wiśniówkę z tryk-trakiem;))
ReplyDeletepozdrawiam serdecznie!
Dzięki! Lampa jest czymś z niczego, popieram wykorzystywanie tego co w przeciwnym razie wylądowałoby na wysypisku, ale jest spodziewałabym się jej raczej na pokazie szkolnych projektów, a nie na wystawie dizajnu. Tryk-traka łączymy z czym się da ;) I żałujemy, że nie mamy z kim w Krakowie grać.
ReplyDeleteP.S. Jestem fanką Twojego bloga, tym bardziej cieszą mnie Twoje odwiedziny :)