Saturday, June 19, 2010

W kontraktach, dolarach, w pogrzebach, w narodzinach, w 525600 minutach, jak wyobrażasz sobie ostatni rok na ziemi?

Thom’s roots are in Osturňa, Slovakia and his family still lives there. Thom loves his home village and visits his family every once in a while, he even learnt Slovak in order to speak to them. He wanted to take us there and we’ve been making plans to go, but we didn’t expect that it was going to happen so soon and in such sad circumstances.

One night while we were in Kraków, Thom found out that his cousin had passed away. In the morning we called the family to inquire about the funeral and were told that it was set for later that day, in less than 4 hours. Thom was determined to attend and we were determined to make it happen.

Taking a bus (or rather multiple buses) was out of question, it simply would have taken too long. Thom doesn’t own a car and his license is expired. We had to rent a car then. But this presented some difficulties. Neither Lee nor I can drive a stick and it wasn’t easy to find an automatic car last minute. Finally I found one at the airport.

When we got there, the last GPS was rented by the person in front of us. Maps of Poland and Slovakia are unavailable at the Kraków airport (but hey, if you’re planning a road trip in South America, you’re in the right place!). And so we just drove south.

Korzenie Thoma są z Osturni na Słowacji i jego krewni nadal tam mieszkają. Thom uwielbia tą wioskę i odwiedza w niej co jakiś czas swoją rodzinę, nauczył się nawet słowackiego, żeby móc z nimi rozmawiać. Chciał nas tam zabrać i planowaliśmy wspólny wyjazd, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko się to zdarzy, i to w tak smutnych okolicznościach.

Pewnego wieczoru, kiedy byliśmy w Krakowie, Thom dostał wiadomość, że zmarł jego kuzyn. Rano zadzwoniliśmy do rodziny, żeby zapytać kiedy będzie pogrzeb i okazało się, że tego samego dnia, za niecałe 4 godziny. Thom był zdeterminowany żeby wziąć w nim udział, a my żeby mu to umożliwić.

Dojazd autobusem (czy raczej kilkoma) był wykluczony, bo zająłby zbyt wiele czasu. Thom nie ma samochodu, a jego prawo jazdy jest już nieważne. My musieliśmy więc wynająć auto. Ale to też okazało się problematyczne, bo ani ja, ani Lee nie potrafimy jeździć na ręcznej skrzyni biegów, a znalezienie automatu w ostatniej chwili nie było łatwe. W końcu odkryłam jeden na lotnisku.

Kiedy tam dotarliśmy, osoba przed nami sprzątnęła nam sprzed nosa ostatniego GPSa. Mapy Polski i Słowacji są niedostępne na krakowskim lotnisku (ale za to jeśli wybieracie się w podróż samochodową po Południowej Ameryce, to trafiliście we właściwe miejsce!). Więc po prostu ruszyliśmy na południe.


Thom promised to pay any speeding tickets and quite soon we crossed into Slovakia. But, as we soon found out, we were on the other side of the highest range, the Tatra Mountains, from our destination. We had to go back to Poland and around. Did I mention that we were not even supposed to take the rental car out of the country?

Thom obiecał, że zapłaci na mandaty za zbyt szybką jazdę i wkrótce dotarliśmy na Słowację. Ale okazało się, że jesteśmy po drugiej stronie Tatr od naszego celu. Musieliśmy wrócić do Polski i jechać naokoło. Czy wspomniałam, że nie powinniśmy nawet byli wywozić wypożyczonego samochodu poza granice kraju?



But it was all nothing until Thom decided to take a shortcut. An old illegal border crossing turned out to be a steep muddy path along a river, with deep ruts and large rocks. With every turn Thom kept saying ‘That was it, the worst is behind us’, yet the worst was still to come. After hitting a few major rocks and almost sliding off the road into the river a couple of times, we got stuck in the mud.
Ale problemy dopiero zaczęły się kiedy Thom postanowił, że pojedziemy na skróty. Dawne nielegalne przejście graniczne okazało się błotnistym szlakiem wzdłuż rzeki, z głebokimi koleinami i głazami. Przed każdym zakrętem Thom mówił ‘Koniec, najgorsze za nami’, ale najgorsze dopiero nadchodziło. Po uderzeniu paru głazów i kilkukrotnym nieomal ześlizgnięciu się do rzeki, utknęliśmy w błocie.


Forgive me this awful, overexposed picture, but it illustrates the situation quite well.
Wybaczcie mi to fatalne, prześwietlone zdjęcie. Ilustruje jednak ono dobrze sytuację.

Thom navigating.
Thom podczas naprowadzania.

Lee moving larger stones out of the way.
Lee usunął z drogi większe kamienie.

Fortunately we eventually managed to push the car out of the muddy ruts and didn’t have to resort to walking kilometers to the closest village and talking a farmer into coming with a horse to rescue us. We arrived three hours late, just in time to see the mourners leaving the cemetery.
Na szczęście w końcu udało nam się wypchnąć samochód z błotnistych kolein i nie musieliśmy uciekać się do kilkukilometrowej wędrówki do najbliższej wioski w poszukiwaniu chłopa z koniem, który mógłby nas wyciągnąć. Dojechaliśmy spóźnieni o trzy godziny, akurat kiedy żałobnicy opuszczali cmentarz.



We were not late for the post-funeral get-together though.
Nie spóźniliśmy się za to na stypę.

The mood picked up after everybody had a drink and a bite to eat. In the middle is Thom’s friend Hanka, who we visited later on.
Nastroje poprawiły się kiedy wszyscy napili się i coś zjedli. W środku jest przyjaciółka Thoma, Hanka, którą później odwiedziliśmy.

Other than the church and a bar, this building is where the village social life takes place. Downstairs is being renovated but we managed to sneak in.
Poza kościołem i karczmą, ten budynek jest miejscem gdzie toczy się wioskowe życie. Parter jest remontowany, ale udało nam się wejść.



Osturňa is over 4 miles long so we drove to the end of it and back.
I snapped a few pictures from the car.
Osturňa jest długa na 7 kilometrów, więc przejechaliśmy się na koniec wioski i z powrotem. Zrobiłam kilka zdjęć z samochodu.

The village makes money selling wood.
Wieś zarabia na sprzedaży drewna.

We stopped for a drink at a bar. You can pay with crowns or euros but we had neither.
Turned out zlotys were acceptable too.
Zatrzymaliśmy się na piwo w karczmie. Można płacić w koronach lub w euro, ale nie mieliśmy ani tego, ani tego. Okazało się, że złotówkami jednak też się da.

This man introduced himself as Thom’s relative.
They talked and Thom bought him a drink. It wasn’t until later that we found out that he was unrelated and just trying to score a freebie.
Ten facet przedstawił się jako krewny Thoma. Rozmawiali i Thom kupił mu drinka. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że wcale nie jest spokrewniony i tylko chciał wyłudzić alkohol.


He showed us pictures of his beloved sheep.
Pokazał nam zdjęcia swoich ukochanych owiec.

Lee and I decided to take a walk through the village.
We loved it.Ja i Lee poszliśmy na spacer po wsi. Bardzo nam się tam podobało.
Lee is obsessed with the idea of building a house. He investigates every construction site possible.Lee obsesyjnie planuje samodzielną konstrukcję domu. Dokładnie ogląda każdą napotkaną budowę.

At Hanka’s. It was so heartwarming to sit in her kitchen, chat in a mix of Slovak and Polish and drink coffee and egg liquor. She recently came back from a month long visit with her daughters who live in the States and showed me a photo album featuring her in front of various American landmarks.
U Hanki. Siedzenie w jej kuchni, nasze rozmowy mieszanką słowacko-polską, picie kawy i adwokata rozgrzały mi serce. Hanka powróciła ostatnio z wizyty u córek, które mieszkają w Stanach i pokazała mi album ze jej zdjęciami na tle różnych słynnych amerykańskich atrakcji.


The last stop was the house of Thom's aunt Katarina. These people were amazing. They made us feel very welcomed and comfortable. It was surprising to me that despite their traditional lifestyles, they could be so accepting and open minded. They were extremely generous and wanted to share what they had with us.
We left loaded with fresh eggs.
The empty chair was the late cousin's usual seat.

Ostatnim przystankiem była wizyta w domu ciotki Thoma, Katariny. Ci ludzie byli niesamowici. Ciepło nas przywitali i sprawili, że poczuliśmy się bardzo swobodnie. Zdziwiło mnie, że pomimo ich tradycyjnego stylu życia, potrafią być tak otwarci i pełni akceptacji. Byli również niezwykle hojni i chcieli się podzielić z nami tym, co mieli.
Wyszliśmy obładowani świeżymi jajkami.
Puste krzesło jest miejscem, w którym zwykle siedział zmarły kuzyn.

The little girl, Teresa, was very proud of grandma’s freshly painted house and insisted on giving us a tour.
Ta dziewczynka, Teresa, była bardzo dumna ze świeżo odmalowanego domu babci i nalegała, że nas po nim oprowadzi.

We left Osturňa late at night already talking of coming back.
I’m in love.Opuściliśmy Osturnię późno w nocy, już planując powrót. Jestem zakochana.

8 comments:

  1. Fajna opowieść o słowackiej wiosce i jej mieszkańcach:)W tych kilku zdjęciach oddałaś-myślę-cały urok miejsca,aż chciałoby sie tam pojechac:)Do zobaczyska w Jastarni:)Ściskam!
    S.

    ReplyDelete
  2. uwielbiam Slowacje, jestem tam za kazdym razem, gdy przylatuje do Polski. Coz...mieszkam bardzo blisko granicy ze Slowacja...

    Mysle ze z przyjemnoscia bym sie przeniosla w te strony i pewnie codziennie jadlabym wyprazany syr z chranolkami i tatarska omacka!

    ReplyDelete
  3. Po prostu wspaniale! Naprawdę z niecierpliwością czekam na każdy Twój nowy wpis.Jesteś śliczną kobietką,masz przystojnego męża i musicie być wspaniałymi ludźmi :) Przez te ostatnie wpisy bardzo też polubiłam Thoma,naprawdę interesujący człowiek.A wasza przygoda,potraktowanie dotarcia na pogrzeb przez Thoma tak priorytetowo,Wasza z nim solidarność na dobre i na złe i finalnie wspaniali,gościnni ludzie w urokliwym miejscu-aż chciałoby się być tam z Wami :)
    Pozdrawiam z deszczowego obecnie Śląska ,M.

    ReplyDelete
  4. ha! wiedziałam, że Thom nie wygląda amerykańsko i teraz po tych słowackich korzeniach rozumiem dlaczego wyglądał mi na Polaka:))).

    Zabawna ta słowacka przygoda:))).
    I jeszcze jedno: jak to jak to możliwe, że nie umiesz jeździć z manualną skrzynią biegów? Robiłaś prawdo jazdy w USA a nie w Polsce?

    ReplyDelete
  5. What an amazing adventure! I can't wait to read more.

    ReplyDelete
  6. Dziekuję. Cieszę się, że podzielacie moje zauroczenie :-)

    Marta: Ja też! Popijając Bażantem.

    M.: Dziękuję, jestem bardzo połechtana Twoimi komplementami :-)

    Ula: Miałaś nosa co do Thoma. Tak, zrobiłam prawo jazdy w Stanach. Jeżdżę tylko na samochodach równie łatwych w obsłudze jak wózki widłowe i przeraża mnie nawet samo słowo 'sprzęgło'. Jednym słowem straszna sierota ze mnie...

    ReplyDelete
  7. Wow! Czytałam historię z zapartym tchem! Przepiękne zdjęcia. Zdjęcie czechosłowackiego przystanku autobusowego po prostu mistrzowskie! Też uwielbiam jeździć na Słowację! Bożesztymój co ja bym dała za taką zastawę stołową! Jakie są wasze dalesz plany na wakacje? Zostajecie całe lato?

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?