Friday, July 18, 2014

The sky, she was stormy that night. Suddenly, the phone rang. R-r-r-r-r-r-r-rang r-r-r-r-r-r-r-rang

Photo dump, part 2.
Miks urywków z życia, część 2.

Ola and Tomek came for a visit. Undocumented: an entertaining evening. Documented: a hungover morning. Ola i Tomek przybyli z wizytą. Nieudokumentowany: rozrywkowy wieczór. Udokumentowany: skacowany poranek.

A second visit to the Boston Library. The first one lives on an undeveloped film. This representative room reminds us of the Wawel Castle, but it smells like an old Irish pub, where whole generations spilled beer on a wooden bar. Druga wizyta w Boston Library. Pierwsza mieszka na niewywołanej jeszcze kliszy. Ta reprezentacyjna sala przypomina nam Wawel, ale pachnie jak stary irlandzki pub, gdzie całe pokolenia ulewały piwo na drewniany bar.

A part of the Charles River Esplanade is an enbankment separating the artificial lagoon from the river. I was digging in the Internet, looking for some info on the author of this idea (interferences to the natural run of rivers always piss me off) and came across FourSquare where somebody is helpfully advising not to drink the water from the lagoon. Crap, where will I now fill up my water bottle? Częścią promenady nad Charles River jest wał oddzielający sztucznie utworzoną lagunę od rzeki. Grzebałam w internecie w poszukiwaniu informacji na temat autora tego pomysłu (ingerencje w naturalny bieg rzek zawsze mnie wkurzają) i trafiłam na FourSquare, gdzie ktoś uczynnie radzi, żeby nie pić wody z laguny. Cholera, to gdzie ja teraz będę bidon napełniać.

Aside from sailboats, kayaks, canoes, and rowing boats, one can rent a SUP board as well. Poza żaglówkami, kajakami, kanadyjkami i łodziami wiosłowymi, nad rzeką wypożyczyć można też deskę SUP.

I took Ola and Tomek to get a lobster roll. Some of the best in Boston are served at James Hook & Company which occupies a converted industrial container on the waterfront.
Zabrałam Olę i Tomka na bułę z homarem. Jedne z najlepszych w Bostonie serwuje James Hook & Company okupujący zwykły industrialny kontener na wybrzeżu.


A weekend in Watertown.
Weekend w Watertown.

We finally have pots! And a tea pot. And an iron cast pan. Here are the preliminary stages of an Ethiopian feast. In this weather, getting fresh injera, for which we travel all the way to Cambridge, is a logistic contortion. If we arrive too early, we get yesterday's injera, which will go moldy right away; if we arrive too late, we get today's one which has already set outside of the fridge and will also go moldy right away. W końcu mamy gary! I czajnik też. I żeliwną patelnię. Tutaj początkowe fazy etiopskiej uczty. Przy tej pogodzie zakup świeżej indżery, po którą jeździmy aż do Cambridge, wymaga logistycznych wygibasów - pojaw się za wcześnie i dostaniesz wczorajszą, która zaraz spleśnieje; pojaw się za późno i dostaniesz dzisiejszą, która już poleżała poza lodówką i też zaraz spleśnieje.

Lee and his therapeutic putty. For muscles, not for nerves.
Lee i jego terapeutyczna masa plastyczna. Na mięśnie, nie na nerwy.

I bought the cat a battery operated fish. Excitement span: 2 minutes tops.
Kupiłam kotu rybę na baterie. Ekscytacja trwała może dwie minuty.

Don't approach without a stick - Lee's giving birth to another Master's thesis. Tryb 'bez kija nie podchodź', czyli Lee rodzi kolejną magisterkę.

The other day I found myself picking vegan maki to test from Avana Sushi from the last post. The cell phone stand has disappeared! The end of an era. Á propos sushi, in a recent interview for the Smithsonian Magazine, Anthony Bourdain said: "Lots of people have begun to understand that sushi has almost nothing to do with freshness. It's all about the sweet spot during its decay." Ha!
Kilka dni temu zawędrowałam do Avana Sushi z poprzedniego posta żeby przetestować ich wegańskie maki - stoisko z telefonami zniknęło! Koniec epoki. Á propos sushi, w jeszcze ciepłym wywiadzie dla Smithsonian Magazine, Anthony Bourdain powiedział: "Lots of people have begun to understand that sushi has almost nothing to do with freshness. It's all about the sweet spot during its decay." Ha.


8 comments:

  1. Nigdy nie trafiłam na smaczne wegańskie sushi (ale nie jadłam tego oryginalnego, such a shame!). A ostatnie kocie foto jest prze-pię-kne, o!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Poważnie? Czas nadrobić! Wegańskie sushi też potrafi być ekscytujące: z warzywną tempurą, tsukemono (marynowanymi warzywami), grzybami, słodkimi ziemniakami, awokado...

      Delete
  2. A wiesz może, czy buła z homarem ma sens jedynie na Wybrzeżu, czy gdzie indziej też można bezpiecznie próbować?

    (Swoją drogą, zdjęcia (z) Bostonu się przymilają, a my tak zbiorowo o jedzeniu... :D)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Radziłabym próbować tam, gdzie homary są poławiane, szczególnie w Maine i na wschodnim wybrzeżu Kanady. Podejrzewam, że gdzie indziej stosunek ceny do wartości (ilości, świeżości) buły będzie kiepski.

      Delete
  3. Ostatnie zdjęcie rewelacyjne. Takie jakieś marokańskie dla mnie...chyba tylko dla mnie. ;)

    ReplyDelete
  4. jezu, te kanapki z krabem mnie bardzo podekscytowały. to jedno z moich do tej pory niespelnionych marzeń, buła wypchana krabowym mięsem i polana masłem...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Słowo zucha, buła z homarem lepsza niż buła z krabem. Wpadaj, zabierzemy Cię na porównawcze badania organoleptyczne.

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?