Tuesday, December 27, 2016

We are waist deep in the Big Muddy and the big fool says to push on.


To już ostatni post z Nowej Zelandii. Dzisiaj będzie o zupie z błota, gorących źródłach i dywanie na ścianie. No to jedziemy.

Rotorua - maoryski Disneyland i zalatujące jajem geotermiczne cuda. Nazywane jest nowozelandzkim Vegas. Kicz się zgadza, ale Rotorua po 18-tej zamiera. Pod względem grzechu miasto grzechu rozkłada ją na łopatki.

Maoryski pic na wodę ominęłam dużym łukiem, ale za to zatrzymałam się w pół-maoryskim domu. Tama i jego partner Graeme mieszkają w przerobionym na mieszkanie piętrze dawnego banku. 


Moja sypialnia. Zwróćcie uwagę na oryginalną bankową wykładzinę na podłodze... i ścianach.




Tama i Graeme byli świetnymi gospodarzami. Sprzątanie doprowadzone do rangi sztuki i nauki w jednym. Łatwe i niełatwe tematy. Wino do rana i nielegalnie fajczenie na klatce schodowej.


Damska toaleta. Albo trzy.


Prysznic. Był tutaj za czasów banku, bo to piętro służyło pracownikom.


A to budynek od zewnątrz. W niedziele zaraz pod domem odbywa się targ. Stragany rozstawiane są baaaardzo wcześnie, ale na palcach. W Stanach nikt by na to nie wpadł. Kiedy mieszkaliśmy w Baltimore, pod naszym domem rozstawiała się ekipa filmowa House of Cards i codziennie nas budziła. A śmieciarze z tej sceny to nasza rzeczywistość zawsze i wszędzie. 



Jedna z największych atrakcji geotermalnego parku Waiotapu to gejzer Lady Knox, który wybucha codziennie o 10:15 rano. Drapiecie się w głowę jak to możliwe? 

Ano tak. Miły pan wkurza go mydłem. Słowo daję.


Reszta parku to wrzące błoto, pary i opary, kolorowe bajora pełne siarki i arszeniku.  Jedyny feler to potworny, wszechobecny smród. Jedzie już nie jajecznym pierdem, a wnętrzem butelki z czaszką. 





















Potem z piekielnej martwicy wyjeżdżam na chwilę w świat żywych. Owiec. 


A potem do martwicy kolejnej. 130 lat temu wybuchł wulkan Mount Tatawera, zasypał okolicę dwudziestoma metrami popiołu i rozłupał się w pół. Tak powstało Waimangu. Wszystko co tu rośnie, rośnie samo z siebie. Wszystko co tu żyje, żyje samo z siebie. Rzadki ekosystem pod lupą naukowców. 







Tutaj trochę mi łeb urwało. Płynie woda i się gotuje. La la la la la.



Błogosławiona technologia. Kawałek szlaku przeszłam z Lee w słuchawkach. Na tych schodach kupowaliśmy bilety na koncert tego ziomka.



A potem, bez aparatu, uciekłam do gorących źródeł. Waikite Valley Thermal Pools ma sześć basenów z wodą o różnych temperaturach, widok na parujące wzgórza i zapewnia feelsy z lat 80-tych. Moczyłam się tak długo, że mój telefon nie rozpoznał mojego rozmoczonego kciuka. 
Przez Waikite przepływa gotujący się strumyk i wpada do najgorętszego basenu. Napisy ostrzegają żeby się do strumyka nie zbliżać. Pojawia się dwóch amerykańskich nastolatków. 'Do you think it's really that hot?' - pyta jeden, a potem wkłada stopę do wrzątku. 

Rotorua jest brzydka. To nieślubne dziecko Chinatown i drogi na Zakopane. Po wizycie w Aukland mam teorię, że nowozelandzkie miasta ogólnie są estetycznie pokaleczone. Generalnie, w NZ najlepsze jest to, czego człowiek nie macał.








W Auckand zatrzymałam się właściwie tylko po to żeby nie spóźnić się na poranny lot. W planach miałam jedynie obiad i zrobienie kilkuletnich zapasów Vegemite.




Jedyna chyba na północnej wyspie etiopska restauracja ukrywała się w indyjskim centrum handlowym. 

Etiopskie przyprawy, pewnie ze względu na koszty importu, zostały zastąpione indyjskimi. Dziwne, ale niespodziewanie dobre. Lee oszalałby ze szczęścia. Gadałam z kelnerką o Etiopii i etiopskiej diasporze w NZ (jest niespodziewanie duża!), a potem ona niespodziewanie Nelsonem zmusiła mnie do obejrzenia centrum (no dobra, nie Nelsonem, tylko emocjonalnym szantażem, bo Auckland takie piękne i byłoby wstyd, żal i zła karma). Pojechałam. No i kurde, tak jak mówiłam, szukajcie tego, czego człowiek nie macał.

3 comments:

  1. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja właśnie zabrałam jeszcze większej ochoty na wyjazd tam ! Oczywiście nie wyjadę ale marzyć można. :)

      Delete
  2. Mnie również to miejsce zaciekawiło bardziej niż zawsze. Ale tam jest klimat- inny niż wszędzie :)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?