Monday, December 7, 2015

You always expect a sheep to have five legs.


Maine reminds me of Alaska. A lot. The life on Maine's islands is a lot like the life in the Alaskan bush - severely isolated from the world. It's an elsewhere forgotten microcosm of one room schools, unpaved roads, and Cessnas bringing your mail. And the winter both here and there will rough you up. 

Running away from stress, Michelle and I ended up on one such island. Monhegen. 10 miles from the mainland. 20,000 leagues under the sea from the nonsense. The stress can suck it.
Maine bardzo przypomina mi Alaskę. Na ichniejszych wyspach żyje się podobnie jak w alaskańskim buszu - w poważnej izolacji od reszty świata. To zapomniany gdzie indziej makrokosmos jednopokojowych szkół, nieutwardzonych dróg i awionetkowej poczty. No i zima, i tu, i tam daje nieźle popalić.

Uciekając przez stresem wylądowałyśmy z Michelle na takiej wyspie. Monhegen. 16 kilometrów od lądu. 20000 mil podmorskiej podróży od nonsensu. A teraz, drogie dzieci, pocałujcie Misia w dupę.


We're waiting for the ferry. Supplies and mail will board too. Bikes might as well. But cars will stay at the harbor. Czekamy na prom. Na pokład załapie się również zaopatrzenie i poczta. Ewentualnie rowery. Samochody zostaną w porcie.

A view of Manana Island. These days there's only an automated fog signal station there, but back in the day it was occupied by Ray Phillips, known in the region as the Hermit of Manana. Ray abandoned his NYC career, boarded a small sailboat and took off for the tiny island. He built a shack out of driftwood and spent the next 45 years raising sheep. He was one of my kind. Widok na wyspę Manana. Teraz mieści się na niej jedynie zautomatyzowany nautofon, ale kiedyś mieszkał tu Ray Phillips, znany w regionie jako pustelnik z Manana. Ray pieprznął karierą w Nowym Jorku, wsiadł na małą żaglówkę i wysiadł dopiero tutaj. Zbudował chatkę z tego, co wyrzucił ocean i przez 45 lat hodował owce. Swój człowiek.


Docking! 
Dobijamy!

Despite the summer presence of city dwellers, the island lives an island's life. Fishing and lobstering are essential. There are 60 year-round residents. The school is currently attended by one student. Our host told us that the kid spends one day a week in a mainland school. Oddball prevention. Pomimo letniej obecności mieszczuchów, wyspa żyje swoim życiem. Ryby i homary to podstawa. Na stałe mieszka tu 60 osób, w szkole jest obecnie jeden uczeń. Od naszej gospodyni wiemy, że jeden dzień w tygodniu spędza z rówieśnikami na kontynencie. Prewencja dziwactwa.

The Island Inn towers over the harbor. It likely has not changed much since 1816. The rooms are not heated (the inn suggests packing long johns). Electricity is produced on the island and is so pricey that the inn does not offer A/C, hair dryers, nor fridges. I'm dreaming of a weekend here, but the prices are killing my dreams. The season is short, so the hotel must make enough while it lasts. The Island Inn dominuje nad portem. Niewiele chyba się zmienił od 1816 roku. Pokoje nie są ogrzewane (hotel podpowiada żeby spakować kalesony). Prąd produkowany jest na wyspie i bardzo drogi, więc hotel nie oferuje klimatyzacji, suszarek do włosów, ani lodówek. Marzy mi się weekend tutaj, ale ceny są zabójcze. Sezon jest krótki, więc hotel musi na siebie zarobić.

A fishcake, coleslaw, and corn on a cob. Simple food, but look at the view! Placek z ryby, coleslaw i kolba. Proste jedzenie, za to jaki widok!

The island is famous for its cliffs and for artists obsessively fascinated by them. For the last 150 years, Monhegan has been an art colony and when walking the cliffs, you trip over an easel every few steps. Wyspa słynie ze swoich klifów i z obsesyjnie zafascynowanych nimi artystów. Od 150 lat Monhegan jest artystyczną kolonią, a łażąc po klifach co kilka kroków wpaść można na sztalugę.

If there's beer, there are acceptable living conditions! This is most likely the only brewery in the US you can't get to by car. Because there is no car traffic on Monhagen! Jest piwo, można mieszkać! To prawdopodobnie jedyny w Stanach browar, do którego nie można dojechać samochodem. Bo po Monhegan się nie jeździ.

Waiting for the ferry back, we were watching the local pastime: you stand on your toes until you drop off into the water. Czekając na powrotny prom obserwowałyśmy miejscową rozrywkę: stoisz na palcach aż odpadniesz do wody.

We managed to get lost on our way to dinner and barely made it before closing. Miller's Lobster Co. serves what the fishermen catch that morning. Plus beer. And pies. Maine, you wonderful savage! W drodze na obiad udało nam się zgubić i ledwie zdążyłyśmy przez zamknięciem. Miller's Lobster Co. serwuje to, co rybacy złowią tego dnia. Plus piwo. I placki z owocami. Maine, ty cudny brutalu!

6 comments:

  1. to niesamowite, że szkoła działa dla 1 ucznia. u nas by to nie przeszło, tzn musiałby płynąć na kontynent, każdego dnia.

    to miejsce to naprawdę raj.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się! Tutaj link to szkoły: http://www.monheganschool.org Idylla!

      Delete
  2. wspaniałe! zdjęcia i samo miejsce! trochę skojarzyło mi się z jakimś Zielonym Wzgórzem czy czymś. bosko.

    ReplyDelete
  3. Ależ cudowne zdjęcia, Gosia! Czytałam z przyjemnością i napatrzeć sie nie mogę.
    Chcę na męża faceta, który rzuci wszystko, by hodować owce. Serio!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hehe, musimy się zatem rozglądnąć za jakimś 'Pustelnik szuka żony' ;)

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?