Friday, September 28, 2012

Day 13. How Kubrick. How hideous.


Oh, where haven't we been today in search of Lee's medication (the supply was lost with the backpack)...

First, the local pharmacies. They could not help because the medication is not distributed in Ethiopia. Then, the UN headquarters, with its own pharmacy. Couldn't help because they didn't currently have the stuff. The US embassy, with its own pharmacy as well. Couldn't help because they didn't feel like it. The US consulate. The consul lady was very nice, she did what she could and gifted us cosmetics that American prisoners get (good stuff!). Next, the Sheraton hotel, where they might have been selling hypoallergenic lotion. They were not.

I will not easily forget the visit to the Sheraton. I would never ever wanna stay there, even if I could afford to. Disguisting schmanciness, $375 a night, with a complimentary view of the slums hugging the wall surrounding the hotel. The consul lady said that the Sheraton is very pleasant, it has such a European athmosphere... And I think that if it's a European atmosphere somebody's after, then why on earth would they come to Ethiopia? Why complicate things so much, isn't it better to look for it... in Europe?
 


Kogo to dzisiaj nie odwiedziliśmy w poszukiwaniu lekarstwa dla Lee (zapas został w zagubionym plecaku)...

Najpierw lokalne apteki. Nie mogą pomóc, bo lekarstwo nie jest w Etiopii dostępne. Potem siedziba ONZ, która ma własną aptekę. Nie mogą pomóc, bo lekarstwa nie mają na stanie. Ambasada USA, też z własną apteką. Nie pomogą, bo nie chcą. Konsulat USA. Pani konsul bardzo miła, zrobiła co mogła i dała nam kosmetyki, które otrzymują amerykańscy więźniowie. Następnie hotel Sheraton, gdzie być może sprzedają hipoalergiczny krem. Nie sprzedają. 


Wizyty w Sheratonie długo nie zapomnę. Za żadne skarby nie chciałabym się tam zatrzymać, nawet gdyby było mnie na to stać. Obrzydliwe zadęcie, $375 za noc, w bonusie widok na przyklejone do hotelowego muru slumsy. Pani konsul powiedziała, że Sheraton jest bardzo przyjemny, ma taki europejski charakter... Ja myślę, że po jakie licho przyjeżdżać do Etiopii w poszukiwaniu europejskiego klimatu? Po co sobie tak życie komplikować, to nie lepiej poszukać go... w Europie?




I think this just might be my favorite shot from this roll of film.
To jest chyba moje ulubione zdjęcie z całej kliszy.

4 comments:

  1. co za ironia: ślepi i garbus. chłopaki dają radę, idą uśmiechnięci! a tu kolejny dowód na to, że garbusy opanowały cały świat;-)

    ReplyDelete
  2. Faktycznie, garbusy są wszędzie. I proszę zwrócić na wymyślny zamek maski!
    W tej dzielnicy, w której szukaliśmy najstarszego budynku w Addis (bezskutecznie) i restauracji ormiańskiej (była zamknięta), było sporo osób z laskami na ulicach, więc domyślam się, że w okolicy jest szkoła albo ośrodek dla niewidomych.

    ReplyDelete
  3. To zdjęcie powinno wygrać nagrodę! (moja babcia tak mówiła jako wyraz najwyższego uznania, cyt. "I wiesz co..(chwila grozy)...i ona wygrała nagrodę!")

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?